Montaż instalacji gazowych LPG w samochodach osobowych ma w Polsce wieloletnią tradycję. Różnica cen między gazem a benzyną i olejem napędowym nie jest już tak wielka, jak w latach 90. XX wieku, ale wzrost cen „tradycyjnych” paliw nadal jest solidnym argumentem przemawiającym za montażem instalacji gazowej.

O nieustającej atrakcyjności LPG świadczy również liczba warsztatów oferujących montaż instalacji LPG. Wiele z nich specjalizuje się tylko w tym zakresie i działa od wielu, wielu lat. Czy w gronie doświadczonych wyjadaczy, którzy mają na koncie tysiące zmodyfikowanych pojazdów, jest jeszcze miejsce dla nowych warsztatów? Wiele zależy od miejsca prowadzenia działalności, nasycenia lokalnego rynku i przyjętej strategii biznesowej.

Przygotowanie warsztatu

Rozważając rozpoczęcie montażu instalacji gazowych, trzeba wziąć pod uwagę wydatki na dodatkowe wyposażenie, ale także konieczność dostępu do wiedzy i doświadczenia. Uczenie się wszystkiego od początku, na własnych błędach i samochodach klientów, nie jest najlepszym pomysłem. Jeśli nowa usługa ma być uruchomiona szybko i od razu na wysokim poziomie, najlepszym rozwiązaniem może być zatrudnienie doświadczonego mechanika, który w branży LPG przepracował co najmniej kilka lat i doskonale poznał ją od kuchni.
Obowiązkowe wyposażenie warsztatu obejmuje: analizator spalin, czujnik wycieków gazu (niezbędny do wykrywania nieszczelności), dodatkowe urządzenia wentylacyjne na stanowiskach warsztatowych. Nieocenione usługi oddaje drobny sprzęt i narzędzia w rodzaju obcinaczy do rurek miedzianych, elastycznych wkrętaków, zaciskarek do złączy. Każdy mechanik może mieć nieco inne preferencje, dlatego narzędzia najlepiej dobierać do własnych potrzeb i przyzwyczajeń.
Po zakupach przychodzi kolej na uzyskanie homologacji. Nie można się za to zabrać wcześniej, ponieważ firmy dostarczające instalacje gazowe i poświadczające, że warsztat działa zgodnie z homologacją, wymagają przedstawienia faktur za wspomniane urządzenia, zawierających numery seryjne umożliwiające identyfikację konkretnego analizatora spalin i czujnika gazu.
Właścicielem homologacji jest producent instalacji gazowych. Uprawnia go ona do dokonywania przebudowy pojazdu i gwarantuje, że będzie to robił zgodnie przepisami prawa. Producent może udzielić homologacji warsztatom, które uzna za odpowiednio przygotowane. Musi mieć pewność, że będą one świadczyły usługi na wysokim poziomie, w sposób, który nie sprowadzi zagrożenia na właścicieli przebudowywanych pojazdów ani na ich otoczenie.
Proces włączania warsztatu do sieci sprzedaży konkretnej firmy rozpoczyna się od złożenia wniosku zawierającego dane wspomnianych urządzeń. Producent zapewnia dostęp do dokumentacji instalacji gazowej, umożliwia udział w szkoleniach. Zanim warsztat zostanie włączony do sieci producenta, na miejscu pojawią się pracownicy, którzy sprawdzą, czy spełniono wszystkie wymagania.
Mechanicy, którzy chcą się łagodnie przymierzyć do tematu instalacji LPG bez ponoszenia kosztów i rozpoczynania procedury homologacji, niejednokrotnie zaczynają od świadczenia usług w zakresie napraw i regulacji albo pracy w zakładzie należącym do sieci któregoś z producentów.

Najpierw diagnoza

Klienci zlecają montaż instalacji gazowej w samochodach w każdym wieku i stanie technicznym. Od pojazdów, które niedawno wyjechały z salonu, po egzemplarze dożywające swoich dni. Wiele z nich jest w stanie wymagającym gruntownego remontu albo przynajmniej solidnego przeglądu i regulacji silnika. Dlatego praca mechanika przygotowującego pojazd do montażu instalacji gazowej powinna się zacząć od sprawdzenia silnika, zidentyfikowania usterek i omówienia z klientem ich wpływu na eksploatację pojazdu po włączeniu zasilania gazem.
Dzięki temu obie strony unikną rozczarowań i zaoszczędzą wiele nerwów. Mechanik będzie mógł odeprzeć zarzut uszkodzenia samochodu („zanim go rozgrzebaliście, działał idealnie; gdybym go zawiózł do innego warsztatu, na pewno by jeździł”). Klient zaoszczędzi pieniądze, które poszłyby w błoto, gdyby instalacja trafiła do samochodu, którego silnik i bez instalacji gazowej z całych sił daje do zrozumienia, że chce zamilknąć na wieki.
Minimum tego, co można i trzeba zrobić, to posłuchać silnika przy różnych prędkościach obrotowych, sprawdzić szczelność silnika, skład spalin i odczytać komunikaty błędów ze sterownika.

Jak zdobyć klientów?

Warsztatów, które montują instalacje gazowe, jest dużo i przybywa ich z każdym rokiem. Wzrost cen benzyny i oleju napędowego zachęca kierowców do przejścia na LPG, ale bez względu na popyt liczba klientów zawsze będzie ograniczona. Co sprawia, że wybierają jedne warsztaty, podczas gdy inne omijają szerokim łukiem?
Nieocenionym atutem jest wieloletnia obecność na rynku, przekładająca się na duże doświadczenie. Ludzie zakładają (i to założenie z reguły znajduje poparcie w opiniach wcześniejszych klientów), że lata zmagań z samochodami różnych marek, typów i wersji gwarantują świadczenie usług na wysokim poziomie. Tu nie ma dróg na skróty, tego progu nie przeskoczy nowo otwarty warsztat, potrzeba lat, żeby zdobyć renomę. Natomiast każdy zakład działający w branży od dawna powinien podkreślać swoją dojrzałość i doświadczenie w materiałach reklamowych. To działa!
Warsztat zawojuje klientów szybkością i terminowością montażu instalacji. Większość kierowców ma jeden samochód i potrzebuje go do codziennej jazdy. Wyłączenie auta z eksploatacji na kilka dni jest bardzo kłopotliwe. W przypadku awarii sytuacja jest jasna: klient nie ma wyjścia, pojazd zepsuł się, więc trzeba poczekać. Ale montaż instalacji gazowej nie jest nagłym wypadkiem. Można go spokojnie zaplanować. I klient zaplanuje go tak, żeby uniknąć kłopotów: wybierze warsztat, który załatwi sprawę w kilka godzin, np. w czasie, kiedy klient jest w pracy albo przeciwnie, późnym wieczorem, żeby auto było gotowe na rano.
Trafionym pomysłem mogą się okazać reklamy skierowane do pracowników okolicznych firm, niosące prosty przekaz: idąc do pracy, zostaw nam samochód. Do domu wrócisz taniej.

Klient przede wszystkim!

Jeśli to możliwe, warto mieć w warsztacie samochód zastępczy. Klient powinien być jak najszybciej informowany o każdym problemie, spodziewanym opóźnieniu, wzroście kosztów. Powinien to być złoty standard w każdym warsztacie.
Równie ważna jest estetyka. To, co klient będzie woził pod maską albo pod podwoziem, na lata będzie wizytówką warsztatu. Nie łudźmy się, że „statystyczna gospodyni domowa” nie zwróci uwagi na byle jak poprowadzone przewody, prowizoryczne mocowanie, brak zabezpieczenia w miejscach przewiercania nadwozia. Zrobi to jej kolega, mąż, sąsiad albo mechanik z konkurencyjnego warsztatu, do którego auto trafi na przegląd.
Wygoda znaczy bardzo wiele. Klienci doceniają rozwiązania, które jak najmniej wpływają na funkcjonalność samochodu. Chodzi przede wszystkim o rodzaj i sposób montażu zbiornika na gaz. Dużą popularnością cieszą się butle montowane w miejscu koła zapasowego, ale czasami lepszym rozwiązaniem jest zbiornik w kształcie walca. W dużych samochodach kombi, jak np. Dacia Logan, bez istotnego ograniczenia przestrzeni ładunkowej można schować zbiornik za tylną kanapą. Jeśli klient decyduje się na zastąpienie koła zapasowego butlą, warto mu zaproponować zestaw naprawczy do opon i wyjaśnić, jak się go używa.
Wygoda to również rozsądne umieszczenie przyłącza do tankowania. Jeśli to możliwe, warto poświęcić trochę wysiłku i zamontować je obok wlewu paliwa. Takie rozwiązanie jest dyskretne (dla niektórych kierowców gaz w aucie jest wstydliwą koniecznością) i wygodne. Przy tankowaniu nie trzeba się schylać do poziomu zderzaka.

Używane instalacje

Właściciele najbardziej leciwych samochodów, którzy chcieliby eksploatować je jeszcze taniej, poszukują używanych instalacji gazowych i chcą je montować w swoich pojazdach. Kiedy cena nowej instalacji jest zbliżona, albo i wyższa od ceny samochodu, takie podejście wydaje się zrozumiałe. Jest tylko jeden problem: instalacje LPG wymieniono w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 28 września 2005 roku jako jeden z elementów, które nie mogą być po usunięciu ponownie montowane. Zasada jest prosta: jedna instalacja, jeden montaż.
Tak, to prawda, że wiele zbiorników wyciągniętych ze złomowanych samochodów ma jeszcze ważną homologację, że nowe samochody z instalacją LPG ulegają wypadkom, z których akurat instalacja gazowa wychodzi bez szwanku, i aż się prosi, żeby ją jakoś zagospodarować. Takie „przekładki”, choć nielegalne, zdarzają się, ale mogą przysporzyć więcej kłopotów niż korzyści. Przerobiony w ten sposób samochód nie powinien przejść badań technicznych ani uzyskać wpisu do dowodu rejestracyjnego informującego o modyfikacji. Jeśli je uzyska, to najprawdopodobniej na podstawie podrobionych albo przerobionych dokumentów poświadczających prawidłowość montażu. Nie zawsze to, co pozornie korzystne dla klienta, leży w interesie warsztatu i mechaników.

Nic nowego

Pomysł wykorzystania gazu jako paliwa do silników samochodowych jest prawie tak stary, jak motoryzacja. Po raz pierwszy wykorzystali go w praktyce niemieccy inżynierowie szukający sposobu przetrwania kryzysu paliwowego, który wybuchł w latach 20. XX wieku. Wykorzystali oni wytwornicę gazu zaprojektowaną przez francuskiego inżyniera Jacquesa Imberta.
Holzgas, czyli gaz drzewny, powstaje w wyniku zgazowania drewna w gazogeneratorze. Drewno jest spalane w temperaturze około 900 stopni Celsiusza w kolumnowym piecu, z minimalnym dostępem powietrza, wystarczającym do podtrzymania spalania. W takich warunkach drewno rozkłada się, dając gaz będący mieszaniną wodoru, tlenku węgla, w niewielkim stopniu metanu, dwutlenku węgla, pary wodnej.

Taka mieszanka może być wykorzystana jako tanie i powszechnie dostępne paliwo w czterosuwowych silnikach gaźnikowych. Jego zasadniczą zaletą jest bardzo niska cena i powszechna dostępność, co miało zasadnicze znaczenie w czasie wojny. Wad jest nieco więcej, między innymi niewielka kaloryczność paliwa, kłopoty z uzyskaniem stabilnego wytwarzania optymalnej ilości gazu, zagrożenie wynikające z dużej zawartości silnie toksycznego tlenku węgla.

Mogłoby się wydawać, że pomysł zasilania samochodów gazem drzewnym jest zbyt archaiczny, żeby sięgać po niego na początku XXI wieku. Okazuje się jednak, że o przydatności rozwiązań decyduje przede wszystkim ekonomia. Wzrost cen paliw płynnych na Ukrainie sprawił, że zdeterminowani kierowcy zaczęli na własną rękę montować gazogeneratory w samochodach pamiętających czasy Związku Radzieckiego.

Piotr Kołaczek