Zapotrzebowanie na usługi warsztatów zależy od upodobań i kondycji finansowej właścicieli samochodów. Im więcej pojazdów, tym większe prawdopodobieństwo, że pracy wystarczy dla każdego przedsiębiorcy prowadzącego serwis, ale warto zastanowić się nad bardziej subtelnymi uwarunkowaniami decyzji kierowców.
Warsztaty specjalizujące się w pewnych segmentach rynku, na przykład w obsłudze samochodów z silnikami wysokoprężnymi albo elektrycznymi, rozwijają się w tempie odpowiadającym zapotrzebowaniu na te samochody.
Kierowcy wybierają samochody na podstawie różnych przesłanek. Specjaliści od marketingu robią wiele, żeby jak największą rolę odgrywały emocje. Dla każdego modelu tworzą historię uzasadniającą wybór korzyściami, które przypadną w udziale szczęśliwemu nabywcy. Klient podatny na oddziaływanie reklamy kupuje raczej przyjemność jazdy, prestiż, niezawodność, oszczędność niż przedmiot o konkretnych parametrach eksploatacyjnych.
Biznes wypracował inny schemat podejmowania decyzji, oparty na twardym rachunku ekonomicznym. Każdy wydatek, każda inwestycja musi mieć solidne uzasadnienie. Patrząc z tej perspektywy zakup samochodu jest tylko jednym z wielu składników, które trzeba uwzględnić obliczając koszt osiągnięcia celu, którym jest możliwość poruszania się samochodem osobowym zapewniającym określony standard podróżowania. Liczą się twarde fakty, a marka i model mają drugorzędne znaczenie.
Coraz liczniejsza grupa nabywców samochodów przeznaczonych do użytku rodzinnego przyjmuje ten drugi, bardziej racjonalny punkt widzenia. Wybierają nie tylko jaki samochód najlepiej i najtaniej spełni ich oczekiwania, szukają także optymalnych źródeł finansowania. Wiedzą, że samochód dawno przestał być inwestycją, stał się kosztem. Skoro tak, warto zrobić wszystko, żeby ten koszt był jak najniższy, na przykład zrezygnować z posiadania samochodu na własność i wybrać wynajem długoterminowy albo doraźne korzystanie z usług niedrogiej wypożyczalni.
Przyjrzyjmy się kosztom posiadania niewielkiego samochodu z jednolitrowym silnikiem benzynowym. Koszt zakupu modelu z bieżącego rocznika wynosi 60 000 zł. Załóżmy, że pierwszy właściciel zechce rozstać się z autem po ośmiu latach, kiedy wartość pojazdu spadnie do około 16 000 zł. W tym okresie roczny przebieg ustalmy na poziomie około 20 tys. km. Ubezpieczenie (pakiet AC + OC) niech kosztuje średnio 1200 zł rocznie, łącznie 9600 zł. Spalanie w cyklu mieszanym wynosi około 6 l na 100 km, więc w ciągu ośmiu lat właściciel zatankuje około 9600 litrów benzyny i zapłaci za nią (po dzisiejszych cenach: 4,5 zł za litr) 43 200 zł.
Wymiana paska rozrządu po okresie gwarancyjnym to około 1000 zł, 8 serwisów olejowych z wymianą wszystkich filtrów zamknie się kwotą około 2000 zł. Dodajmy do tego pięć wizyt w stacjach obsługi zakończonych niewielkimi naprawami (po 250 zł za wizytę), co da nam 1250 zł. Badania techniczne (pierwsze po okresie trzech lat) będą łącznie kosztowały około 500 zł. Wymiana akumulatora 300 zł, dwa komplety opon letnich i dwa zimowych (po 1200 zł) daje 4800 zł. Płyn do spryskiwaczy 30 litrów rocznie po 15 zł za 5 litrów daje 72 zł a w okresie 8 lat 576 zł. Myjnia raz w miesiącu około 350 zł rocznie, w ciągu 8 lat 2800 zł.
Jeśli uwzględnimy przychód z odsprzedaży auta po ośmiu latach (16 000 zł) to okaże się, że całkowity koszt posiadania samochodu i jazdy nim przez osiem lat wyniesie około 110 476 zł. Średnio miesięcznie oznacza to wydatek rzędu 1150 zł, a cena przejechanego kilometra będzie oscylowała w okolicach 70 groszy.
Te wyliczenia będą słuszne, jeśli założymy, że samochód został zakupiony za gotówkę, bez udziału banku lub funduszu leasingowego, nie będzie się poruszał po drogach płatnych w kraju ani za granicą, kierowca nie poniesie też żadnych opłat związanych z parkowaniem. Jaki wpływ na koszt posiadania auta w mieście ma koszt garażu, zobaczymy za chwilę.
Parkowanie
Mieszkańcy miast coraz częściej stają przed dylematem: kupić samochód, cieszyć się względną swobodą przemieszczania i własnym transportem w weekend i w wakacje, ale w pozostałe dni borykać się z problemem z miejscami parkingowymi? A może nie kupować własnego auta, na co dzień korzystać z roweru albo komunikacji miejskiej, a na dalsze wyjazdy wynajmować samochód? Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że z takimi problemami mogą się zmagać mieszkańcy Paryża, Nowego Jorku, Londynu, ale nie polskich miast. Optymizm był przedwczesny. Kraków, Warszawa, Wrocław mają coraz większy problem z samochodami.
Zakorkowane ulice, przed laty projektowane z myślą o wielokrotnie mniejszym natężeniu ruchu nie są w stanie wchłonąć wszystkich samochodów. Zwarta zabudowa ogranicza do minimum dostępną wolną przestrzeń. Jeśli gdzieś uchował się jakiś plac, to prawdopodobnie wkrótce zostanie zamieniony na plac budowy. Powstają nowe budynki mieszkalne, ale deweloperzy i władze miast zazwyczaj zapominają o planowaniu miejsc postojowych i parkingów dla mieszkańców i ich gości. Samochody tłoczą się wzdłuż ulic konkurując o miejsce z ruchem. Właściciele pojazdów żądają wyłączenia części jezdni z ruchu i przeznaczenia jej na miejsca postojowe i z czasem ich oczekiwania są spełniane. Wyłączenie jednego pasa ruchu wpisuje się w filozofię uspokajania, wyciszania ruchu samochodów. Niestety, ulga zazwyczaj jest krótkotrwała: oddanie do użytku kolejnego biurowca, apartamentowca albo osiedla szybko przywraca permanentny brak miejsc.
W dzielnicach oddalonych od centrum problem również istnieje, choć nie jest tak dotkliwy, jak w centrum. W Krakowie koszt wynajęcia miejsca postojowego we wspólnym garażu w piwnicy, w budynkach wznoszonych na nowych osiedlach waha się od dwustu do trzystu kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Cena zakupu takiego miejsca wynosi około 30–40 tys. zł. Za garaż wolnostojący, „blaszak” lub murowany trzeba zapłacić nawet 50 000 zł.
Podliczmy wpływ ceny wynajmu garażu lub miejsca parkingowego na szacunkowy koszt posiadania samochodu. Jeśli wydamy 30 000 zł na własne miejsce postojowe we wspólnym garażu podziemnym, to w okresie 8 lat uzyskamy miesięczny koszt około 300 zł, to znaczy mniej więcej tyle, ile zapłacilibyśmy w tym okresie za wynajem identycznego miejsca. Doliczmy zatem kwotę 30 000 zł do wydatków. Uzyskamy całkowity koszt posiadania 140 476 zł, miesięcznie 1460 zł, a koszt kilometra wzrośnie do 88 groszy.
Jaki będzie wpływ ceny godziny postoju i przejazdów autostradami trudno oszacować. Opłaty zależą od miasta, ale pamiętajmy, że w najbliższym czasie możemy spodziewać się radykalnych podwyżek, na przykład w Krakowie pierwsza godzina parkowania może wkrótce kosztować 8 zł (obecnie 3 zł). Czeka nas także uruchomienie poboru opłat na odcinkach autostrad, po których na razie można jeździć za darmo.
Co z LPG?
Udział wydatków na paliwo w całkowitych kosztach posiadania auta wynosi około 40%. Jeśli przyjmiemy cenę LPG na poziomie 2,20 zł i założymy pesymistycznie, że gaz jest spalany w objętości o 30% większej, niż benzyna, okaże się, że wydamy na paliwo około 27 500 zł. W rzeczywistości trzeba doliczyć koszt modyfikacji układu zasilania (powiedzmy, że do nowego auta wybierzemy przyzwoitej klasy instalację kosztującą około 3000 zł) oraz benzyny, którą przecież od czasu do czasu też trzeba tankować. Łącznie wydatki na paliwo sięgnęłyby 32–33 tys. zł, a więc około 10 tys. zł mniej niż w przypadku zasilania silnika benzyną.
Może samochód używany?
Wracając do naszego przykładu, sprawdźmy, co stanie się, jeśli zamiast samochodu nowego zdecydujemy się kupić używany, powiedzmy trzyletni. Cena auta powinna spaść co najmniej o 20 tys. zł za to wartość po założonym okresie 8 lat eksploatacji będzie bardzo zbliżona. Jeśli dodamy oszczędności wynikające z zasilania silnika LPG okaże się, że w ciągu 8 lat wydamy około 30 tys. zł mniej. Miesięczny koszt posiadania spadnie do około 800 zł, a koszt przejechania kilometra do 50 groszy. Wydatki na naprawy będą pewnie nieco większe, trzeba również pamiętać o konieczności wykonywania badań technicznych już od pierwszego roku posiadania, ale w trzyletnim aucie mogą nie mieć większego wpływu na koszty eksploatacji.
Wjazd do miasta
Ostateczną bronią w walce z zatłoczonymi ulicami w miastach jest całkowity zakaz wjazdu pojazdów mechanicznych do centrum. W Polsce rzecz jeszcze niewyobrażalna, ale wiele wskazuje na to, że nieunikniona. Jedynym spotykanym ustępstwem jest dopuszczenie ruchu pojazdów z napędem całkowicie elektrycznym. Takie strefy bez pojazdów spalinowym są już wyznaczane, choć na razie na próbę. Dobrym przykładem jest krakowski Kazimierz. Radykalne ograniczenie ruchu pojazdów z napędem spalinowym spowodowało protesty mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców.
Nie wiadomo, jak zakończy się krakowski eksperyment, ale jest pewne, że nawet, jeśli samochody z napędem spalinowym wrócą na Kazimierz, za kilka lat pomysł powróci. Może w innym miejscu, w innej skali, ale ograniczanie ruchu jest nieuniknione.
Miejskie problemy właścicieli samochodów znajdują odzwierciedlenie w motoryzacyjnych preferencjach mieszkańców. Owszem, można spotkać zaparkowane na osiedlowych uliczkach pickupy, np. Dodge RAM po tuningu „optycznym”, ale coraz więcej osób decyduje się na samochody krótkie, łatwiejsze do „upchnięcia” na zatłoczonych ulicach i parkingach.
Tu i ówdzie pojawiają się zachęty do zmiany auta na elektryczne. Na wspomnianym krakowskim Kazimierzu z zakazu ruchu wyłączono pojazdy z napędem elektrycznym. Na razie jest to ledwie symboliczny ukłon w kierunku transportu bezemisyjnego, bo takich aut w Krakowie prawie nie ma (jeśli nie liczyć wszechobecnych Melexów przewożących turystów). Jednak za kilka lat będziemy świadkami „elektryfikacji” transportu miejskiego na większą skalę. Zasięgi osiągane przez współczesne elektryczne samochody osobowe już teraz umożliwiłyby większości mieszkańców dużych miast spokojny dojazd do pracy i powrót do domu. Zwłaszcza, gdyby na firmowym parkingu można było doładować akumulator.
Miasta eksperymentują z wypożyczalniami pojazdów. W Krakowie w sieci Traficar można wynająć samochód na minuty płacąc 80 gr za każdy rozpoczęty kilometr i 50 gr za każdą rozpoczętą minutę wynajmu. Postój kosztuje 10 gr za minutę, przy czym opłaty za postój w strefie płatnego parkowania pokrywa operator wypożyczalni z przychodów za wynajem pojazdu.
Wnioski dla warsztatów
W miastach warsztatom samochodowym nigdy nie zabraknie pracy, ale należy oczekiwać, że w najbliższych latach znacznie wzrośnie liczba samochodów elektrycznych. Warsztaty nie są na to przygotowane. O ile naprawy zawieszenia, blacharskie, lakiernicze nie wymagają specjalnych inwestycji ani nowych technologii, o tyle obsługa silników elektrycznych, baterii akumulatorów, układów elektronicznych i automatyki sterującej procesem ładowania akumulatorów i pracą silnika wymaga całkowicie nowych metod, wyposażenia warsztatowego, urządzeń pomiarowych i diagnostycznych a przede wszystkim wiedzy i dostępu do oprogramowania.
Pojawią się nowi klienci: wypożyczalnie samochodów. Duże sieci miejskie działające na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego oraz różnej wielkości wypożyczalnie prywatne będą pozyskiwały klientów wśród osób, które nie zdecydują się na zakup własnego samochodu ze względu na koszt parkowania pod blokiem i w centrum miasta. Nawiązanie relacji z klientem korporacyjnym wymaga specyficznego podejścia i umiejętności negocjowania długoterminowych umów, ale może być bardzo atrakcyjne finansowo. Długoterminowa umowa to gwarancja zleceń, a więc i ciągłości przychodów.
Samochody odkupione od pierwszego właściciela są niezłą alternatywą dla nowych pojazdów pod warunkiem zachowania pełnej sprawności technicznej. Diagnostyka i naprawy wykonywane na potrzeby sprzedającego oraz ekspertyzy i ocena stanu technicznego mogą przynieść stały dochód. Warto przy tym zwrócić uwagę na miejską specyfikę: na stosunkowo niewielkiej powierzchni osiedla, dzielnicy mieszka nawet kilkanaście tysięcy ludzi, którzy posiadają co najmniej kilka tysięcy pojazdów. Relacje z takimi klientami powinny być bliskie i przyjacielskie, bo mają szansę trwać wiele lat. Ta bliskość musi być zbudowana na zaufaniu i uczciwości, także w zakresie pomocy przy wyborze używanego samochodu.
Piotr Kołaczek