Porządne narzędzia w rękach dobrego mechanika czynią cuda. Są wprawdzie tacy, którzy uważają, że „prawdziwy mechanik” potrafi zdziałać cuda gołymi rękami, albo co najwyżej przy pomocy kilku podstawowych narzędzi, ale takie podejście w zawodowym warsztacie przestało się sprawdzać wiele lat temu.

Każdy, kto przepracował kilka lat w tym fachu, potrafi opowiedzieć o sytuacjach, w których sztuka improwizacji uratowała mu może nie życie, ale zarobek. Z drugiej strony wszyscy znamy przypadki, kiedy użycie nieodpowiednich narzędzi albo próba naprawy „na skróty” skończyła się źle: wyrwanymi zatrzaskami elementów plastikowych, zerwanym gwintem śruby (umiarkowany kłopot) albo gniazda świecy żarowej lub zapłonowej (wielki kłopot).

Renomowani producenci narzędzi warsztatowych doskonale znają te historie, bo swoją ofertę i markę budują na bliskiej współpracy z producentami pojazdów, ASO i warsztatami niezależnymi, ale przede wszystkim z mechanikami. Dlatego w ich ofercie znajdziemy nie tylko wysokiej jakości narzędzia uniwersalne (klucze płaskie, oczkowe, grzechotki, wkrętaki, szczypce), ale także wiele narzędzi specjalistycznych, skonstruowanych po to, żeby uczynić pracę lżejszą, szybszą i bezpieczniejszą.
Z punktu widzenia przydatności w warsztacie narzędzia do zadań specjalnych możemy podzielić na kilka grup. Zacznijmy od narzędzi umożliwiających obsługę pojazdów konkretnych marek albo modeli. Do tej kategorii zaliczają się: nasadki, klucze, bity, wkrętaki o nietypowym kształcie, wymiarach części roboczej albo długości narzędzia. Dzięki nim można wykręcić egzotyczny korek miski olejowej, cofnąć zaciski hamulca pneumatycznego (jest taki specjalny kształt klucza do hamulców Knorr-Bremse), wyregulować głowicę radaru albo reflektor w sytuacji, gdy śruba regulacyjna jest schowana wyjątkowo głęboko, zdjąć bez problemów i uszkodzeń wtyczki z przewodów elektrycznych.

Producenci niektórych marek lubują się w stosowaniu własnych rozwiązań tam, gdzie wystarczyłyby standardowe. W praktyce warsztatowej powszechnie omija się problem, stosując zwykłe narzędzia „nieco na wcisk”, ale najczęściej to nie jest dobre rozwiązanie, bo powoduje uszkodzenia (zniekształcenie łba śruby) albo wydłuża czas naprawy o kolejne próby pokonania przeszkody. Często gra nie jest warta świeczki, bo odpowiednie narzędzie kosztuje mniej niż czas, o który wydłuży się naprawa.

Druga grupa to narzędzia „awaryjne” ratujące skórę wtedy, gdy coś poszło bardzo źle. W tej grupie mamy zestawy do wykręcania śrub z urwanymi albo mocno uszkodzonymi łbami, do kalibrowania uszkodzonych gwintów kosztownych lub trudno dostępnych podzespołów.
Z reguły nie są to tanie narzędzia. Po części dlatego, że muszą być wykonane szczególnie starannie, z materiałów wysokiej jakości, bo najczęściej mamy tylko jedną szansę na naprawę. Kolejne poprawki (zwłaszcza uszkodzonych gwintów) nie wchodzą w grę, ponieważ za każdym razem usuwalibyśmy następną warstwę materiału, co szybko doprowadziłoby do rozkalibrowania gwintu. Wpływ na cenę ma zapewne także fakt, że nawet drogie narzędzie jest tańsze, niż wymiana całego podzespołu, na przykład bloku albo głowicy silnika.
Kolejna kategoria to wynalazki może nie niezbędne, ale radykalnie ułatwiające i przyspieszające pracę. Kosztują niemało, ale w zawalonym zleceniami warsztacie potrafią zamieniać czas w pieniądze i dość szybko zarabiają nie tylko na siebie, ale i na właściciela. Mogą to być patenty pozornie proste, np. adapter do wlewu oleju z lejkiem umożliwiający powolne zalewanie silnika olejem. Takiego traktowania wymagają niektóre nowe silniki montowane w samochodach marek: Volkswagen, Skoda, Audi. Życie ułatwiają również nakładki na koło pasowe umożliwiające szybkie zdjęcie i założenie paska wielorowkowego bez potrzeby zwalniania napinacza.
Mechanicy naprawiający silniki wysokoprężne docenią zestawy wyposażone w siłownik hydrauliczny o nacisku 12 ton, umożliwiające demontaż bardzo mocno osadzonych wtryskiwaczy bez potrzeby wyjmowania całego silnika. Są dostępne także zestawy umożliwiające demontaż wtryskiwaczy bez zdejmowania wtyku elektrycznego i końcówki wtryskowej. Dzięki nim można uniknąć ponownego kalibrowania wtryskiwacza.

 


Obsługa trudno dostępnych śrub jest czasochłonna, wymaga zręczności i pomysłowości, ale można ją znacznie uprościć, używając przegubów do nasadek, wkrętaków elastycznych albo kluczy z nietypowo ukształtowaną rękojeścią. Podobne problemy sprawiają opaski zaciskowe założone na przewody w miejscach, w których trudno zmieścić tradycyjne szczypce. Nieocenioną pomocą są wtedy szczypce z cięgłem elastycznym, w których element chwytający końce opaski jest bardzo mały, a napędzające go dźwignie szczypiec można trzymać w odległości kilkudziesięciu centymetrów.
Zdarzają się pomysłowe drobiazgi, które w pierwszym odruchu można uznać za przerost formy nad treścią, ale po chwili zastanowienia trzeba przyznać, że ułatwiają wykonywanie prostych, chociaż żmudnych czynności. Przykład? Dysze spryskiwaczy można ustawić zwykłą szpilką albo igłą. Wtedy trzeba to robić metodą prób i błędów albo na wyczucie: strumień płynu powinien trafiać w miejsce, z którego zostanie równomiernie rozprowadzony po szybie przez pióro wycieraczki. Można inaczej: przy pomocy przyrządu przypominającego skrzyżowanie szpilki z anteną teleskopową albo szkolnym wskaźnikiem. Igłę wkładamy w dyszę spryskiwacza, a rozsunięte ramię wskaże z wystarczającą dokładnością miejsce, w które trafi strumień płynu wyrzucony przez dyszę.
Następna grupa to narzędzia i wyposażenie zmniejszające ryzyko uszkodzenia pojazdu klienta, zagubienie części itp. Mamy tutaj niewielkie, ale bardzo ważne przyrządy do delikatnego demontażu elementów wykonanych z tworzywa sztucznego i mocowanych na zatrzaskach (panele czołowe urządzeń elektronicznych, obudowy niektórych podzespołów), przyrządy do wymiany żarówek podświetlających deskę rozdzielczą, ekran nawigacji, komputera pokładowego itp. (zapewniające pewny chwyt przy jednoczesnym zmniejszeniu ryzyka rozbicia żarówki). Można znaleźć różnych rozmiarów i kształtów maty zabezpieczające karoserię, pokrowce uniwersalne na fotele, deskę rozdzielczą, kierownicę itp.
Zabezpieczenie pojazdu klienta jest ważne z kilku powodów. Po pierwsze, uszkodzenia mogą słono kosztować, co wprawdzie da się pokryć z ubezpieczenia OC warsztatu, ale w rezultacie mogą wzrosnąć składki, a po drugie cierpi na tym wizerunek warsztatu, opinia o mechanikach, a więc w gruncie rzeczy także rachunek finansowy przedsiębiorcy. A takiej straty nie pokryje żadne ubezpieczenie.
Mechanik, który zaraz po odebraniu od klienta kluczyków zabezpiecza auto osłonami, to zawsze dobry i pożądany widok. Wzbudza zaufanie, bo daje jasny przekaz: w tym warsztacie dbamy o własność klientów.
Nie można zapomnieć o przyrządach pomiarowych i urządzeniach diagnostycznych. Wycenę usługi i procedurę przyjmowania pojazdu może znacznie przyspieszyć przyrząd do pomiaru grubości tarcz hamulcowych bez potrzeby zdejmowania kół. Przed sezonem zimowym może się przydać analizator umożliwiający szybką ocenę stanu akumulatora. Kamera termowizyjna ułatwi lokalizację silnie nagrzewających się części (ujawniając problemy ze smarowaniem), kamera inspekcyjna z własnym oświetleniem i elastyczną końcówką jest niezastąpiona podczas poszukiwania uszkodzeń w wąskich, trudno dostępnych zakamarkach pojazdu. Dobrym urządzeniem można zaglądać nawet do wnętrza profili o niewielkim przekroju, poszukując uszkodzeń izolacji przewodów w wiązkach elektrycznych.
Oscyloskop wyposażony w analizator protokołu CAN zdecydowanie przyspiesza lokalizację usterki, na przykład zwarcia lub przerwy w przewodach magistrali, ale także trudniejsze do diagnozowania problemy. Okresowo pojawiający się w magistrali sygnał zakłócający może przez długi czas umykać uwadze serwisanta, ale podłączenie oscyloskopu rejestrującego na dłuższy czas i uruchomienie programu poszukującego anomalii znacznie zwiększa szansę rozpoznania źródła problemów.
Naprawa podzespołów elektronicznych bez demontażu może być bardzo trudna albo niemożliwa. Ciasne osadzenie płytek drukowanych w niewielkich niszach wyklucza użycie zwykłych przewodów pomiarowych. Diagnozowanie podzespołu poza pojazdem wymaga użycia układu symulującego instalację pojazdu, co jest kosztowne i w warunkach warsztatowych mija się z celem. Optymalnym rozwiązaniem jest zaopatrzenie się w zestaw przedłużaczy, dzięki którym można podłączać podejrzewane o awarię podzespoły do instalacji samochodu, z którego pochodzą, zapewniając sobie jednocześnie dostęp do punktów pomiarowych.
Jeśli potrzebna jest ingerencja w oprogramowanie mikrokontrolerów, optymalnym rozwiązaniem jest wykorzystanie nakładek pozwalających na podłączenie programatora bez wylutowania układu scalonego z płytki. Wielokontaktowe, precyzyjne adaptery kosztują nawet kilkaset złotych, ale dzięki nim można uniknąć ryzyka uszkodzenia mikrokontrolera i zdecydowanie przyspieszyć cały proces.

Racjonalny wybór

Dobre narzędzia są drogie, więc skompletowanie zestawu „na każdą okazję” może kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych i nie zawsze jest uzasadnione ekonomicznie. Niektóre naprawy wykonuje się sporadycznie, innych wcale. O tym, co warto mieć w szafce, trzeba zdecydować na podstawie racjonalnych przesłanek, chociaż można zrozumieć mechaników, którzy w miarę możliwości uzupełniają wyposażenie swojego warsztatu również o te narzędzia, których na co dzień nie potrzebują. Słabość do narzędzi jest naturalną konsekwencją miłości do zawodu, a tej polskim mechanikom nigdy nie brakowało.
Niezłym sposobem oszacowania potencjalnych korzyści z zakupu narzędzi specjalistycznych jest prowadzenie ewidencji wykonywanych czynności i czasu ich trwania. Zapis w rodzaju: remont silnika – 3 dni robocze – jest zbyt ogólnikowy, bo nie przekazuje informacji o tym, ile czasu poświęcono na poszczególne czynności: demontaż z nadwozia, wstępne oczyszczenie, rozebranie i diagnostykę silnika, czynności zlecone na zewnątrz (planowanie głowicy itp.) złożenie i montaż w pojeździe. Rozpisanie każdej czynności – od demontażu osprzętu, przez podniesienie i odstawienie silnika, odkręcanie śrub pokrywy silnika, głowicy, opróżnienie i odkręcenie miski olejowej itd. – da wgląd w przebieg procesu i podsunie pomysł usprawnienia całości. Być może warto zainwestować w grzechotkę pneumatyczną, wygodniejszy podnośnik do silników, lepsze oświetlenie, zaplanować sposób odkładania i przechowywania śrub i innych drobnych elementów zapobiegający gubieniu ich i zamienianiu między pojazdami.
Nie jest konieczne rejestrowanie czasu trwania wszystkich czynności przy każdej naprawie. Liczy się przede wszystkim rozpoznanie czasochłonności tych zadań, które wykonujemy najczęściej, rutynowo. Zgromadzone informacje nie powinny mieć na celu rozliczania zatrudnionych mechaników z czasu wykonania naprawy konkretnego pojazdu. Każdy przypadek jest inny, te same czynności można raz wykonać w godzinę, innym razem potrzeba na nie więcej czasu.

Jeśli narzędzie jest zbyt drogie albo zbyt rzadko używane, żeby je kupić, można poszukać wypożyczalni. Jest ich w Polsce całkiem sporo. Niektóre dostarczają narzędzia na terenie całego kraju, korzystając z usług firm kurierskich. Z drugiej strony warsztat, który zainwestuje w specjalistyczne narzędzia, może odzyskać część kosztów, wypożyczając je, jeśli nie wszystkim zainteresowanym, to przynajmniej zaufanym firmom.

Piotr Kołaczek